EKSPRESSO, MOCZA, SZEMĘ ITP.
Tak, żeby od początku było wiadomo, to wpis o charakterze edukacyjno-humorystycznym, ale nie ma na celu wyśmiewanie nikogo. Kawa jest dla wszystkich, ale punkt wtajemniczenia w kawowy świat, wcale nie jest na niskim poziomie. Odrywając się od poziomu kawy mielonej z marketu początki mogą być dość zawiłe i onieśmielające. Dużo nowych sprzętów, nazw i wyglądających na skomplikowane procedur parzenia. A i zdarza się, że barista ma muchy w nosie.
Oto kilka przykładów z perspektywy osoby, która stoi za ekspresem i stara się namalować dla Was piękne latte arty.
– Poproszę ekspreso! – To chyba takie szybkie espresso?
– Nie chcę espresso, bo nie zasnę! Poproszę za to cold brew… – No tak się składa, że espresso jest mocne pod względem intensywności smaku i aromatu, ale kofeiny wcale nie ma zbyt wiele. Cold Brew za to jest delikatne w smaku, ale kofeiny ma całą masę!
– Robicie szemę? – Hmmm… Tak, nam też trochę to zajęło, żeby domyślić się o co chodzi, a chodzi o Chemex – czytany chyba jak by pochodził z Francji?
– Chciałabym moczę – Chodzi o mochę, czyli kawę z czekoladą.
– Poproszę kawę czarną, ale z mlekiem. – Można i tak…
– Macie jakieś mleko roślinne?
– Tak, soja, kokos, owies, migdał
– Super, to poproszę.
– Ale z którym mlekiem?
– No… Z roślinnym!
– Dla mnie cappuccino, ale proszę nie pienić mleka. – To trochę jak zamówić jajecznicę bez jajek.
– Poproszę kawę z ekspresu.
– Czarna, czy z mlekiem?
– Tak.
– Poproszę cafe latte bez mleka
– Czyli espresso?
– Nie, nie. Latte.
– Chciałabym flatałata.
– Jasne, już robię flat white.
– Poproszę frappe, tylko bez lodu, żeby zimna była.
– To może być trudne w realizacji…
– Chciałabym latte maczeto. – To chyba jakaś wersja prosto z Amazońskiej dżungli.
Przykładów takich słownych przejęzyczeń mamy jeszcze w zanadrzu odrobinę, więc spodziewajcie się za jakiś czas kolejnego wpisu. Dajcie też znać w komentarzach, czy znacie jakieś przykłady z własnego życia?